Pamiętamy pewnie opowieści naszych dziadków i babć, jak szybko brało się kiedyś śluby (nie wspominamy pra czy prapradziadków, którzy mieli małżeństwa aranżowane). Nikt kiedyś nie szykował się przez rok czy dwa na zawarcie związku małżeńskiego. Wszystko działo się na przełomie kilku miesięcy czy też tygodni. Ludzie nie potrzebowali wielomiesięcznego czy wieloletniego poznawania się i docierania, o mieszkaniu ze sobą nawet mowy wówczas nie było. Szybka decyzja – zaręczyny, ślub z weselem i potem dzieci.
Wydawałoby się, że czasy szybkich ślubów odeszły w zapomnienie. Okazuje się, że wcale nie. Współcześni ludzie żyją coraz intensywniej. Wszystko dzieje się szybko, na nic nie ma czasu, a więc i decyzję o ślubie często podejmuje się szybciej (chyba, że się z niego rezygnuje całkowicie, jako, że na to nie ma się już czasu zupełnie).
Dziś już raczej nikt nie czeka na „skonsumowanie związku” do ślubu. Biała suknia i welon, także stały się elementem tradycji, aniżeli symbolem czystości. Dlatego też szybka decyzja o ślubie często związana jest ciążą panny młodej, która zazwyczaj chce wyjść za ojca dziecka zanim zdąży ono przyjść na świat. A jeśli pochodzi z niewielkiej miejscowości, to ślub jest zawierany dosłownie na przełomie tygodni, by nie wytykali jej jako panny z brzuchem (tak dziś mimo XXI wieku, brzuszek wystający spod sukni ślubnej wciąż budzi wiele emocji).